110 views 7 min

0

Komentarzy

9/11 przez 63 dni – o powstaniu warszawskim dla amerykańskich nastolatków

- Kwiecień 16, 2015

O powstaniu warszawskim powstało wiele książek, ale “Color of Courage” Juliana Kulskiego jest wyjątkowa. Opowiada o walczącej stolicy z perspektywy chłopca, jednego z najmłodszych powstańców, który spisał swe wojenne wspomnienia tuż po zakończeniu II wojny światowej, mając zaledwie 16 lat. Po ponad 60 latach w USA Kulski wydał ją przede wszystkim z myślą o młodych Amerykanach. – Oczywiście, że zależy mi bardziej na czytelnikach w USA, bo w Polsce ta historia jest znana – mówi w rozmowie z PAP.

Książka, wydana po angielsku w formie dziennika przez wydawnictwo Aquila Polonica, została
uhonorowana w kwietniu nagrodą Benjamin Franklin Award, przyznawaną przez amerykańskie
stowarzyszenie niezależnych wydawców książek IBPA.

86-letni Kulski, architekt na emeryturze, bardzo zaangażował się w działalność amerykańskiego
harcerstwa; regularnie zapraszany jest do szkół na pogadanki o II wojnie światowej. Zależy mu na
tych spotkaniach. – Amerykańscy nauczyciele są obecnie bardzo lewicowi, a młodzież, także
harcerstwo, bardzo pokojowa – tłumaczy. – Ciekawi ich więc, dlaczego polscy harcerze walczyli
podczas II wojny światowej. (…) By zobrazować skalę cywilnych ofiar, mówię im, że podczas 63
dni powstania codziennie umierało 3 tys. osób, tyle co w zamachu z 11 września 2001 roku.

Kulski też był harcerzem, zaledwie 10-letnim, gdy w 1939 roku Niemcy zaatakowały Polskę.
Wychowany w kulcie polskich zrywów niepodległościowych syn Juliana S. Kulskiego,
wiceprezydenta Warszawy, szybko zaangażował się w walkę z niemieckim okupantem, najpierw
przez akcje małego sabotażu, a w 1941 roku złożył przysięgę żołnierską i wstąpił do Związku Walki
Zbrojnej. – Gdy po raz pierwszy zabiłem pod Dworcem Gdańskim Niemca byłem zdumiony, że
można ich zabić, bo była taka silna propaganda, że Niemcy są niepokonani – wspomina.

Wraz ze swym opiekunem i dowódcą, Ludwikiem Bergerem, Kulski przedostał się kilkakrotnie do
getta na rozmowy z członkami żydowskiego podziemia. Aresztowany przez gestapo w 1942 roku,
więziony i bity na Pawiaku, Kulski uniknął Auschwitz tylko ze względu na swój młody wiek i pozycję
ojca. To doświadczenie dodatkowo wzmogło w nim wolę walki. Walczył w powstaniu warszawskim
od chwili jego wybuchu, w ugrupowaniu „Żywiciel”. Zapewnia, że nie miał żadnej taryfy ulgowej ze
względu wiek. – Byłem wysoki i mówiłem, że jestem 2-3 lata starszy. Ale robiłem wszystko co inni.
Po tym, co przeszedłem na Pawiaku, byłem pełnym żołnierzem – mówi. Został ranny w powstaniu,
a za odwagę w walce otrzymał Krzyż Walecznych.

Kulski przypuszcza, że był najmłodszym jeńcem wojennym, gdy po upadku powstania jako 15-
latek trafił do obozu jenieckiego w Altengrabow w Saksonii. Na pięć dni przed wyzwoleniem obozu
przez Armię Czerwoną uciekł, wskakując na ciężarówkę amerykańskiego Czerwonego Krzyża. –
Anglicy przemycili mnie do Anglii jako wracającego angielskiego jeńca wojennego. Ponieważ nie
mówiłem po angielsku, obandażowali mi głowę i szyję i powiedzieli, że byłem wzięty pod
Tobrukiem – opowiada.

W Anglii zaopiekowała się nim bardzo zamożna lady Ida Copeland, która poznała ojca Kulskiego
jeszcze przed wojną. To w jej posiadłości w Kornwalii, zajmując pokój, w którym wcześniej
pomieszkiwał przyjaciel rodziny Ignacy Paderewski, Kulski, chory na gruźlicę i wyczerpany pobytem
w niemieckim obozie pracy, dochodził do sił. – Trafiłem z piekła do nieba – opowiada. Wtedy też,
za namową lekarza, spisał wojenne wspomnienia. – Była to terapia. Miałem koszmary i nie mogłem
przyzwyczaić się do pokojowego życia – wspomina. Pomogło. Gdy dziś spotyka w USA cierpiących
na powojenną traumę weteranów wojen w Iraku czy Afganistanie, radzi im, by podzielili się
wspomnieniami z innymi. – Radzę, by o tym mówili, pisali, nie trzymali tego dla siebie – mówi.

W 1949 roku Kulski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończył architekturę na
uniwersytecie Yale. Stał się cenionym architektem; jego projekty, m.in. dla Banku Światowego,
zrealizowano w 30 krajach. Uważa, że te sukcesy zawdzięcza ciężkiej szkole, jaką przeszedł
podczas wojny. – To mnie zahartowało. Po tym, co przeszedłem, już nic mnie nie niepokoiło;
wszystkie problemy były głupstwami. Widziałem walki w Sudanie i byłem nawet więziony dla
okupu w Malezji, przez trzy dni. Ale po tym, co przeszedłem, wiedziałem, że byłem nietykalny –
zapewnia.

Nigdy nie zmienił zdania co do słuszności wybuchu powstania warszawskiego. – Jestem wściekły,
jak ktoś krytykuje powstanie, bo uważam, że nikomu, kto nie przeżył 5 lat okupacji, nie wolno o
tym decydować – mówi Kulski.

“Colour of courage” jest już jego siódmą publikacją. By podnieść jej atrakcyjność dla młodzieży,
wspomnienia Kulskiego ilustruje aż 150 fotografii i map, a nawet dołączone na płycie CD
fragmenty archiwalnych filmów. Wcześniej Kulski napisał m.in. wydaną także po polsku
autobiografię pt. „Dziedzictwo Orła Białego” (Legacy of the White Eagle).
Z Waszyngtonu Inga Czerny, Polska Agencja Prasowa

Zostaw komentarz