Stworzona ponad 20 lat temu w Krośnie Grupa Nowy Styl wyrosła na czwartego największego producenta mebli biurowych i krzeseł w Europie, z ambicjami bycia liderem europejskiego rynku.
Meble z Podkarpacia trafiają do stu krajów; Grupa ma fabryki i spółki w Niemczech, Holandii, Turcji, Rosji, na Ukrainie, i zapowiada kolejne akwizycje.
Współtwórca i prezes firmy Adam Krzanowski, okrzyknięty polskim Przedsiębiorcą Roku 2014 w kategorii produkcji i usług, podkreśla jednak, że to Polska jest przyjaznym
krajem do prowadzenia biznesu. W czerwcu Krzanowski będzie reprezentował Polskę podczas światowego finału konkursu EY World Entrepreneur Of The Year 2015 w Monte Carlo.
PAP: Grupa Nowy Styl ma spółki m.in. w Niemczech, Holandii, Turcji. Jak wypada porównanie warunków prowadzenia biznesu w Polsce i za granicą?
Adam Krzanowski.: Polska jest generalnie bardzo przyjaznym miejscem do prowadzenia biznesu.
Nie należę do ludzi, którzy będą narzekać i mówić, że jest źle. Warunki prowadzenia działalności gospodarczej można oceniać z kilku punktów widzenia: rynku pracy, prawa pracy, wynagrodzenia, podatków czy jakości sądownictwa.
Mój biznes jest z pogranicza produkcji i dystrybucji, a to oznacza, że musimy mieć bardzo dobrych pracowników i współpracowników. Wydaje mi się, że z powodzeniem udaje nam się w Polsce takich znaleźć.
Z punktu widzenia prawa pracy – dla mnie, jako pracodawcy, prawo pracy w Polsce jest bardzo dobre, bardzo elastyczne. Czy można by je poprawić? Zawsze można poprawić, ale pod kątem naszej firmy nie widzę tu problemów.
Z punktu widzenia wynagrodzenia minimalnego – tak naprawdę, by utrzymywać ludzi i mieć dobrych pracowników, płaca minimalna nie jest żadnym argumentem. Chcemy dobrze płacić, aby ludzie nie chcieli zmieniać pracy i nie szukali innej. Za pewne kwalifikacje należy ludziom dodatkowo zapłacić – wtedy nie jest to kwestia płacy minimalnej, ale pensji rynkowej.
Z punktu widzenia systemu podatkowego – wysokość podatków PIT i CIT utrzymuje się na dosyć atrakcyjnym poziomie; nie widzę tu problemu.
Problem leży natomiast w sądownictwie, które mogłoby działać lepiej, sprawniej i szybciej. Ale jako Grupa mamy tak niewiele spraw sądowych, że nie miało to i nie ma wpływu na nasz sukces.
Patrząc ogólnie – nasz sukces zależał głównie od sposobu zarządzania, od sposobu dobierania ludzi. W mojej branży, przy naszej wielkości firmy, barier w prowadzeniu biznesu jest tak mało, że szkoda o tym rozmawiać.
PAP: Otrzymał pan tytuł Przedsiębiorca Roku 2014, co oznacza, że będzie pan reprezentował Polskę podczas światowego finału konkursu EY World Entrepreneur Of The Year 2015 w Monte Carlo. To jedyna tej rangi międzynarodowa inicjatywa promująca najlepszych przedsiębiorców.
Konkurs organizowany jest na świecie od blisko 30 lat i uczestniczy w nim ponad 60 państw. To ważne dla pana wyróżnienie?
A.K.: To tak naprawdę nagroda dla mnie i mojego brata Jerzego, bo razem założyliśmy Grupę Nowy Styl i zawsze działamy razem.
Takie nagrody dużo dają. Po pierwsze jest to konkurs międzynarodowy, znany w wielu krajach.
Daliśmy wiele radości naszym wspólnikom i klientom, którzy widzieli, że go wygrywamy. Po drugie pomaga nam pozytywny rozgłos, który jest otoczką konkursu.
Dzięki temu, że pisze się i mówi o nas, ludziom otwierają się oczy. Prasa w Polsce często
koncentruje się na sensacjach, dużo mówi się o aferach wśród przedsiębiorców. A trzeba też podawać przykłady pozytywnych działań; firm, które fantastycznie działają – jak my i inne spółki.
Powinniśmy być z nich dumni, bo im więcej się o nich pisze, tym częściej ludzie mogą dostrzec prawdziwy obraz tego wszystkiego. Przestają myśleć, że ten polski biznes to siedlisko korupcji.
PAP: Niedawno została otwarta nowa Fabryka Mebli Biurowych Grupy Nowy Styl w Jaśle na Podkarpaciu. To jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Europie. Czy to krok w kierunku pozycji lidera europejskiego rynku mebli biurowych?
A.K.: Ten krok wykonaliśmy kilka lat temu, kiedy zdecydowaliśmy się zostać nie tylko producentem krzeseł, ale również dostarczać kompletne rozwiązania do biur, od zaprojektowania przestrzeni po dostarczanie mebli. Stara fabryka była zbyt mała; choć produkowała na cztery zmiany, nie nadążała za ilością zamówień. Musieliśmy korzystać z usług zewnętrznych dostawców.
Nowa fabryka pozwoli nam wejść na inny poziom sprzedaży kompletnych rozwiązań, umożliwi mocniejsze wejście w dystrybucję. Przez ostatnie dwa lata wstrzymywaliśmy się z działalnością marketingowo-handlową, bo nie mieliśmy, gdzie produkować.
PAP: Grupa ma swoje fabryki nie tylko w Polsce, ale także m.in. dwa przejęte zakłady w
Niemczech. Czy są plany akwizycji kolejnych firm w Europie?
A.K.: Tak, prowadzimy dość zaawansowane rozmowy z dwoma podmiotami. O konkretach nie chcę na razie mówić; sądzę, że komunikaty w tej sprawie pojawią się jesienią tego roku. Rozważając przejęcia firm przede wszystkim skupiamy się na naszym głównym rynku, czyli produkcji krzeseł i mebli biurowych. Szukamy firm zdrowych pod względem finansowym. Taki nowy podmiot musi coś wnosić do naszej Grupy np. znaną markę lub siłę na miejscowych rynkach.
PAP: Jak Pan ocenia perspektywy rozwoju branży meblarskiej w Polsce? W 2014 r. wartość
eksportu polskiego przemysłu meblowego to 8 mld euro; na eksport trafia 85 proc. produkcji Grupy Nowy Styl.
A.K.: Perspektywy dla branży na najbliższe lata są całkiem dobre. W Polsce już za czasów PRL przemysł meblarski był dobrze rozwinięty. Teraz wiele zagranicznych koncernów ma tu swoje oddziały, jak np. IKEA, która zaczęła produkować u nas meble już w latach 60. ubiegłego wieku.
Wciąż jest u nas taniej niż na Zachodzie. A z uwagi na to, co dzieje się między Rosją a Ukrainą, firmy nie pójdą na razie z inwestycjami bardziej na Wschód. To utrwali sytuację w Polsce; inwestorzy będą rozwijać produkcję i w nowe technologie.
My natomiast nie jesteśmy typowym przedstawicielem branży meblarskiej, bo w 8 mld euro eksportu polskich mebli 90 proc. to meble domowe – większość producentów nie sprzedaje ich pod własną marką. Naszych mebli biurowych w większości nie sprzedaje się w salonach; klientami są duże koncerny międzynarodowe bądź specjalistyczni dystrybutorzy, którzy oferują komplet usług.
Gdy firma buduje biurowiec i chce zatrudnić np. 200 osób, taka usługa powiązana jest z
zaprojektowaniem wnętrza – ustaleniem, jak ma ono wyglądać, ile osób pomieścić, jak duże mają być biurka, ile znajdzie się tam sal konferencyjnych itd. My nie sprzedajemy samego produktu; zaczynamy od konsultacji, a w ślad za nią idzie produkt. Tego nie robią inne firmy z branży meblowej.
PAP: Czy Grupa planuje ekspansję na rynki pozaeuropejskie?
A.K.: Przez kilkanaście lat prowadziliśmy spółkę w Argentynie i Meksyku, planowaliśmy utworzyć kolejną w USA. Zarządzanie tak oddalonymi spółkami nie jest jednak proste. To kwestia różnicy czasu, odległości, kontrolowania procesów. Postanowiliśmy w pewnym momencie, że w Europie jest tyle jeszcze do zrobienia, że na razie nie ma sensu rozwój działalności w innych rejonach świata, bo w Europie możemy jeszcze urosnąć dwu- lub trzykrotnie. Tu wszystko jest prostsze: logistyka, mniejsze odległości; wiele jest jeszcze do zrobienia. Ale np. za 10 lat może okazać się, że staniemy się na na tyle silni, by móc zainwestować np. w Indiach, Chinach, czy w USA. Ale to pieśń przyszłości.
PAP: Czy ponad 20 lat temu, gdy wspólnie z bratem zakładał pan w Krośnie firmę, spodziewaliście się, że stanie się ona czwartym producentem mebli w Europie z perspektywą na zostanie liderem i zatrudnieniem przekraczającym 6 tys. osób w kilku krajach?
A.K.: Absolutnie nie. Naszych marzeń było stworzenie firmy podobnej do tej, w której pracowałem wcześniej w Nowym Jorku – spółki zatrudniającej kilkunastu pracowników. Chcieliśmy, by dzięki niej było nas stać na normalne życie, jakiś samochód, mały domek – chcieliśmy po prostu mieć z czego żyć. Nie przypuszczaliśmy, ze możemy być więksi. Nasz rozwój potoczył się jednak bardzo szybko. Po roku czy dwóch zaczęliśmy sobie wyobrażać, ze możemy być dużą firmą.
Mieliśmy już oferty sprzedania firmy, ale Grupa Nowy Styl absolutnie nie jest na sprzedaż. W obecnej sytuacji nie rozważamy tego, bo grupa rozwija się fantastycznie, a my uwielbiamy robić to, co robimy. Daje nam to wielką frajdę. Uważam, że potrafimy to robić bardzo dobrze.
Z punktu widzenia własnościowego jesteśmy firmą rodzinną, ale od wielu lat grupa jest zarządzana jak profesjonalny międzynarodowy koncern. Plusem jest to, że jako właściciele wchodzimy również w skład zarządu. Kiedyś zapewne firmę przejmą nasze dzieci, ale to, czy będą w niej pracować, zależy tylko od nich. Na razie jednak nie zakładamy przejścia na emeryturę; mamy frajdę z pracy.
Rozmawiał Wojciech Huk (PAP)