Władze Meklemburgii chcą zaostrzyć przepisy dla osób podróżujących z Polski. Wjeżdżając
do Niemiec będą one musiały co dwa dni przedstawić ujemny wynik testu na koronawirusa.
Na przejściach granicznych w Świnoujściu-Ahlbeck i Lubieszynie-Linken mają jeszcze w tym
tygodniu powstać centra testowe.
Centra testowania na granicy z Polską miały ruszyć już w ubiegłą sobotę. Jak ustaliły media, powodem falstartu były
“problemy infrastrukturalne” i “procedury przetargowe”. Według ustaleń agencji DPA, władze Meklemburgii nie kryją
obaw, że na przejściach granicznych w Ahlbecku i Linken może dojść do podobnej sytuacji, jak na granicy z Czechami.
“Rząd w Schwerinie wprowadzi najsurowsze przepisy w całych Niemczech” – podaje agencja. Wejść w życie miałyby
one jednak dopiero wtedy, gdy Polska zostanie zakwalifikowana jako kraj wysokiego ryzyka.
Rozwiać obawy po obu stronach Odry próbował dziś kierownik niemieckiego biura Metropolitalnego Regionu Szczecina,
Thomas Meyer. – Nawet jeśli Polska stanie się obszarem wysokiego ryzyka, to dla podróżujących niewiele się zmieni. Zasady
dotyczące kwarantanny pozostaną te same, a punkty testowania przyczynią się raczej do poprawy sytuacji – powiedział
Polskiemu Radiu Thomas Meyer. Dodał, że punkty testowania mają się pojawić już w piątek.
Solą w oku Polaków z Pomorza mogą się okazać nowe zasady przedstawiania na granicy wyników testów na COVID-19.
Dotąd miały być one wykonywane w odstępie czterech dni, w przyszłości ewentualnie co 48 godzin. Szybkie testy mają
być jednak znacznie tańsze niż te dotychczasowe, przy czym osoby pracujące w Meklemburgii mogą liczyć na ich refundację.
IAR/dad