Rodzicom brak wiedzy na temat zalet dwujęzyczności, a często przekonani są wręcz o tym, że nauka polskiego jako drugiego języka zakłóca rozwój, w czym wtórują im niekiedy włoscy nauczyciele – takie przyczyny niewielkiego zainteresowania oświatą polonijną wskazuje w rozmowie z PAP Anna Smolińska, prezes i założycielka Rady Oświaty Polonijnej we Włoszech.
Jest ona także jedną z założycielek Instytutu dla Polonii w Neapolu oraz dyrektorką sobotniej szkoły kultury i języka polskiego w Lago Patria w Kampanii. Jej zdaniem należy zacząć od edukacji rodziców, którzy muszą uwierzyć w zalety dwujęzyczności.
PAP: Jakie są cele Rady Oświaty Polonijnej?
Anna Smolińska: Rada, która powstała w październiku zeszłego roku, to rezultat nawiązania współpracy między polonijnymi ośrodkami edukacyjnymi, działającymi na terenie całych Włoch.
Decyzję o jej powołaniu podjęto podczas konferencji nauczycieli polonijnych w Neapolu. Celem zaś jest wspieranie rozwoju oświaty polonijnej, czyli sobotnich szkół społecznych. Rada ma strukturę federacji, która skupia sobotnie szkoły i organizacje polonijne prowadzące działalność edukacyjną.
Jej aktywność skoncentrowana jest wyłącznie na szkołach społecznych i polonijnych ośrodkach edukacyjnych. Rada nie ingeruje natomiast w kwestie państwowych polskich szkół, które podlegają MEN.
PAP: Polonia włoska liczy ok. 100 tys. osób. Jaki odsetek dzieci uczy się w polskich szkołach?
A.S.: Niespełna 1 150 polonijnych dzieci. 900 z nich uczęszcza do 4 polskich szkół państwowych, zwanych Szkolnymi Punktami Konsultacyjnymi. Oprócz nich działa Szkoła Europejska i kilkanaście szkół społecznych przy polonijnych stowarzyszeniach z ok. 30 nauczycielami. Chodzi do tych szkół 250 polonijnych dzieci. Przy 100-tysięcznej Polonii są to dane wywołujące niepokój.
PAP: Jak tłumaczyć znikome zainteresowanie oświatą polonijną?
A.S.: Rodziny nie mają odpowiednich informacji na temat zalet dwujęzyczności. Wciąż dominuje przekonanie, że nauka języka polskiego zakłóci proces rozwoju dziecka. Z kolei wśród organizacji polonijnych nie ma właściwej wiedzy na temat zakładania i prowadzenia szkół społecznych ani wsparcia finansowego i metodycznego.
Problemy finansowe sobotnich szkół odczuwają polonijni nauczyciele, którzy za swoją pracę otrzymują minimalne wynagrodzenie lub też żadne, co nie zniechęca ich zresztą do tej pracy.
Dodatkowo niejednokrotnie sami opłacają sobie wyjazdy na szkolenia metodyczne. Od kilku lat nauczyciele i animatorzy oświaty polonijnej mogą natomiast korzystać bezpłatnie ze szkoleń organizowanych przez Wspólnotę Polską i działający przy nim Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli.
Chcemy zaktywizować środowiska polonijne i zachęcić do zakładania sobotnich szkół, udzielać wsparcia merytorycznego i metodycznego istniejącym już ośrodkom edukacyjnym. Pracujemy nad poradnikiem.
PAP: Jakie są najważniejsze elementy nauczania w takich szkołach? Czy kładzie się nacisk na wychowanie patriotyczne czy też na kulturę, ogólną wiedzę o Polsce?
A.S.: Do sobotnich szkół polonijnych uczęszczają przeważnie dzieci polsko-włoskiego pochodzenia, które mają sporadyczny kontakt z Polską i w niektórych przypadkach w ogóle nie mówią po polsku.
To oznacza, że każdy element nauczania jest ważny – od nauki języka polskiego poprzez historię i wiedzę o Polsce. Dzieci chłoną informacje o Polsce, którą zaczynają odkrywać. W ich środowiskach wręcz nie mówi się o Polsce. Z zainteresowaniem śledzą lekcje historii. Najmłodsi natomiast uwielbiają polskie zabawy i bajki. Są szkoły, które organizują spotkania z polskimi autorami bajek.
Bardzo istotnym elementem jest też zapoznanie z polską kulturą i tradycjami. W każdej szkole dzieci malują pisanki, witają wiosnę tradycyjną Marzanną, przygotowują jasełka.
Zajęcia odbywają się przeważnie raz w tygodniu. Każda ze szkół społecznych opracowuje własny program nauczania, opierając się na podstawie programowej dla uczniów polskich uczących się za granicą opracowanej przez MEN. Ze względu na zróżnicowany poziom kompetencji językowych i zróżnicowany wiek uczniów nie jest możliwe opracowanie jednolitego programu dla wszystkich szkół.
PAP: Jakie są oczekiwania rodziców, którzy posyłają dzieci do takich szkół? Czy chcą, by ich wyręczyły? Powszechnym zjawiskiem jest to, że nawet w polskich rodzinach z dziećmi rozmawia się po włosku.
A.S.: Rodzice często oczekują, że szkoła nadrobi ich zaległości w polskojęzycznym wychowaniu.
Kiedy przyprowadzają 10-letnie dziecko, które nie mówi po polsku, wymagamy od rodziców ścisłej współpracy. Aby opanować drugi język, należy mu poświęcić 25 godzin tygodniowo. W polskiej szkole dzieci przebywają tygodniowo 3-4 godziny. Jeśli rodzic nie zacznie rozmawiać z dzieckiem po polsku również w domu lub odrabiać wspólnie z nim zadań domowych z polskiej szkoły, nie osiągnie oczekiwanych rezultatów. Są też rodzice, którzy liczą, że rozbudzimy zainteresowanie Polską, ponieważ dzieci nie chcą do niej jeździć. Rzecz całkiem naturalna, jeśli dziecko ma trudności z porozumiewaniem się z najbliższą rodziną i rówieśnikami. W takich i podobnych przypadkach polonijny rodzic obwinia zawsze system, czyli brak polonijnych szkół, nie zdając sobie absolutnie sprawy, że jest przeciwnie.
Każda polska szkoła stara się we własnym środowisku dotrzeć do jak największej grupy
polonijnych rodziców i rozpowszechnić zalety dwujęzyczności. Niektóre z nich prowadzą nawet regularne szkolenia dla rodziców na ten temat. Ale to nie wystarczy. W kraju, jakim są Włochy, gdzie znaczna część Polonii dobrowolnie uległa asymilacji, potrzebne jest działanie na większą skalę. Mam na myśli ogólnokrajową kampanię promującą zalety dwujęzyczności zarówno w języku włoskim, jak i polskim. Rozwój oświaty polonijnej powinien rozpocząć się właśnie od edukacji polonijnego rodzica.
PAP: A jak bardzo angażują się sami uczniowie?
A.S.: Trzeba przyznać, że najtrudniejszym przedsięwzięciem jest przekonanie rodziców do polskiej szkoły. Kiedy bowiem dziecko przekroczy próg szkoły polonijnej, chce w niej zostać. Proponowane zajęcia są tak atrakcyjne, że niejednokrotnie budzą zaciekawienie włoskich dzieci, które mówią: „ja chcę do szkoły, do której chodzi Zosia”.
PAP: Polskie dzieci chodzą do zwykłych włoskich szkół. A tam zdarza się nawet, że dowiadują się od nauczycieli, że Kopernik był Niemcem. Przy okazji 70. rocznicy Powstania Warszawskiego przewertowaliśmy wiele włoskich podręczników do historii, by przekonać, że w ogóle się o nim nie wspomina, nawet nauczyciele o nim nie słyszeli.
A.S.: Rzeczywiście, w szkole włoskiej mało jest informacji o Polsce. W gimnazjum pojawiają się pierwsze wzmianki o Janie III Sobieskim i Odsieczy Wiedeńskiej, o polityce carycy Katarzyny i o III rozbiorze Polski. W książce do geografii natomiast wspomina się o wejściu Polski na scenę Europy w 966 roku wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, po czym jest natychmiastowe przejście do rozbiorów i II wojny światowej. Więcej mówi się o murze berlińskim niż o wkładzie “Solidarności”. Te wszystkie braki szkoły społeczne starają się uzupełniać. W naszej szkole zdarzył się przypadek, gdzie dziecko poprosiło polską nauczycielkę historii o dodatkowe informacje, ponieważ chce poprowadzić w swojej włoskiej szkole lekcję o Polsce. Niestety wciąż spotykamy się z przypadkami,
kiedy to włoscy nauczyciele krytykują naukę języka polskiego lub też wręcz jej zakazują,
ponieważ – jak twierdzą – „zakłóca to poprawny proces rozwoju mowy i przyswajania wiedzy”.
PAP: Jak układa się Wasza współpraca ze stroną włoską? Czy spotykacie się z przychylnością czy też musicie w różnych miastach walczyć o każde pomieszczenie?
A.S.: Ogólnie strona włoska jest przychylnie nastawiona do naszych działań, ale z lokalami zawsze był problem. Wedle włoskiego prawa stowarzyszenie może otrzymać prawo do użytkowania bezpłatnie auli w szkole włoskiej, ale tylko w tygodniu, kiedy szkoły są otwarte. W przypadku sobotnich szkół jest to rozwiązanie niezadowalające. Dlatego też szkoły społeczne wynajmują pomieszczenia od innych szkół prywatnych.
Rada Oświaty Polonijnej to młoda organizacja, przed którą stoją duże wyzwania. Ale są już
rezultaty. W regionie Kampania powstały dwie nowe sobotnie szkoły. Od samego początku
otrzymaliśmy wsparcie zarówno ze strony konsulatu RP w Rzymie, jak i Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Nie zapominajmy, że to właśnie sobotnia szkoła jest mostem łączącym polonijne dzieci z Polską.
Z Rzymu Sylwia Wysocka, Polska Agencja Prasowa